gdy koty śpią ...
Mijającego tygodnia brakowało mi czasu na sen.
Korzystając więc z soboty, dodatkowo zmobilizowana bólem głowy położyłam się
koło południa na zaczarowanej kanapie z myślą o drzemce. Nie zdążyłam dobrze
usnąć gdy zarejestrowałam jakiś ruch za zasłoną przy drzwiach balkonowych. Koty
spały przy mnie więc ... Widok przebiegającego niewielkiego szczura poderwał
mnie na nogi. Zobaczyłam, że koło niego przysiadł śliczny mały królik, a za
chwilę przez drzwi balkonowe prześlizgnęła się tchórzofretka. Zawołałam do
córki, że pudełka kartonowe, że trzeba je wyłapać, że właściciela szukać.
Założyłam rękawiczki i wzięłam się za robotę. Przy okazji zdziwiłam się, że
córcia już wróciła. Jeździła na uczelnię po wpis do indeksu, pierwotnie miała
być tam rano, ale dostosowała się do godziny zapisanej przez dwie inne
koleżanki i wróciła z niczym. Okazało się, że profesor już wyszedł. Pakując
wijącą się fretkę do pudełka odganiając przy tym ciekawskiego psa smętnie
rozmyślałam, że to był ostatni termin, jak teraz odda indeks bez oceny z
egzaminu?
I wtedy zadzwonił telefon ...
Koty śpią spokojnie. Nie muszę mówić, że psa nie mam,
ani dodawać, że innej menażerii nawet gościnnie też nie posiadam. Córcia
jeszcze z uczelni nie wróciła. Za to sąsiad nad głową wali młotkiem i hałasuje
wiertarką. Pewnie dzięki niemu drzemka była niespokojna i wreszcie wiem, że
czasem i ja miewam sny ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz