... teoria względności
Dziwnie jest czytać swoje sądy i poglądy wypowiedziane
przez innych. Dziwnie, ale i z pewną dozą satysfakcji, że nie jest się
odmieńcem, że inni mądrzejsi podobnie rozumują czy odczuwają. Ktoś mi niedawno
zarzucał demagogię, jeżeli nie głupotę, gdy twierdziłam, że nie ma jednej
prawdy. Dziś pozwolicie, że zacytuję może nie autorytet ale człowieka, którego
cenię za wiedzę i szerokie horyzonty:
"Za granicą fikcji literackiej znajduje się świat,
który nie ma żadnych granic: świat prawdy. (...)
Większość prawd, które dzisiaj nam wydają się
oczywiste, na początku było bluźnierstwem. Dopiero czas zmienił je w prawdę.
(...)
Gdy więc nagle pojawił się Einstain ze swoimi
"herezjami" o nie istniejącym absolucie ("Szczególna teoria
względności"), to w pewnym
sensie zburzył nie tylko fundamenty fizyki, ale cały etyczny boski porządek.
(...)
Okazało się, że nie ma jednej jedynej i ostatecznej
prawdy. Jest ona tak samo względna, jak wszystko inne w otaczającym nas
świecie. Jest często, i to nie tylko w nauce, jedynie przybliżeniem
rzeczywistości, a czasami nawet jej wygodnym - dla nas -
uproszczeniem. (...)
Względność prawdy jest szczególnie widoczna, gdy
odnosi się ją do oceny ludzkich zachowań. Przykładanie własnych miar moralności
do innych jest normalną reakcją człowieka. Nienormalne, i moim zdaniem, błędne
jest natomiast dokonywanie nad nimi sądu i pochopne skazywanie na potępienie
lub pochwałę. (...)
Prawo do sprawiedliwego sądu nad kimś mamy dopiero
wtedy, gdy zechcemy i będziemy starali się zrozumieć. A do tego potrzebne jest
przekroczenie pewnej granicy intymności. Dopiero za tą granicą wolno nam zacząć
budować własną teorię dobra i zła, ciągle pamiętając, że i tak będzie
względna."
Janusz Leon Wiśniewski "Intymna teoria
względności."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz