archiwum

okruchy pamięci
(tu przenoszę archiwalne posty z mojego bloga na Onecie)

niedziela, 29 lipca 2012

30 marca 2007

prawda to czy fałsz?

"Precz z Brzechwą
Jan Brzechwa (prawdziwe nazwisko Lesman) nie jest godny, by patronować szkołom, przedszkolom i ulicom w dziesiątkach polskich miast
Nie ma wśród jego utworów wierszy sławiących bohaterstwo polskiego oręża, patriotyzm i wierność Kościołowi. W zamian pożal się Boże "poeta" bez skrupułów zatruwa młode polskie umysły wirusem "gorszości" w porównaniu z innymi. Nie trzeba nawet pisać, kim, zdaniem poety o nazwisku Lesman, ukrywającego się jedynie za pseudonimem Brzechwa, są owi "lepsi"!
autor: Mariusz Urbanek
Redakcji Stanu Przejściowego udało się dotrzeć do tajnego uzasadnienia wniosku Ligi Polskich Rodzin, która zażądała usunięcia nazwiska Jana Brzechwy z listy patronów ulic najpierw we Wrocławiu, a następnie w całej Polsce. Ideę wsparł już wicemarszałek sejmu Janusz Dobrosz (kiedyś PSL, obecnie LPR).
Powodem wniosku LPR nie jest - jak sugerowały lewicowe media oraz zbliżona do Platformy Obywatelskiej prasa liberalna - wiersz Brzechwy Kaczka dziwaczka. Wiersz, który w pewnych kręgach bywa wykorzystywany do mało śmiesznych ataków na dwie najważniejsze osoby w państwie, nie pojawia się w dokumencie przygotowanym przez LPR w ogóle. (...)"

Choć chcę wierzyć, że artykuł jest efektem przewrotnego poczucia humoru autora to patrząc na paranoję, w jaką nasz kraj popada nie mogę się pozbyć lekkiego niepokoju, że może jednak wciąż jestem zbyt dużą optymistką. (??)

(Link do tego artukułu znalazłam rano w mailu zza wielkiej wody z dopiskiem:
WPAKUJ COS DO BLOGA O TYM CO Z BRZECHWA... POTEM SLOWACKI... MICKIEWICZ.... MARKS.... ENGELS.... GOMOLKA.... TRAGEDIA... POZOSTANA MONOLOGI RYDZYKA... I PIESNI PATRIOTYCZNE W WYDANIU DUETU KACZE NOZKI.
Wpakowałam mając nadzieję, że autor cytatu głowy mi nie urwie za brak autoryzacji.) 

25 marca 2007

... teoria względności

Dziwnie jest czytać swoje sądy i poglądy wypowiedziane przez innych. Dziwnie, ale i z pewną dozą satysfakcji, że nie jest się odmieńcem, że inni mądrzejsi podobnie rozumują czy odczuwają. Ktoś mi niedawno zarzucał demagogię, jeżeli nie głupotę, gdy twierdziłam, że nie ma jednej prawdy. Dziś pozwolicie, że zacytuję może nie autorytet ale człowieka, którego cenię za wiedzę i szerokie horyzonty:
"Za granicą fikcji literackiej znajduje się świat, który nie ma żadnych granic: świat prawdy. (...)
Większość prawd, które dzisiaj nam wydają się oczywiste, na początku było bluźnierstwem. Dopiero czas zmienił je w prawdę. (...)
Gdy więc nagle pojawił się Einstain ze swoimi "herezjami" o nie istniejącym absolucie ("Szczególna teoria względności"), to w pewnym sensie zburzył nie tylko fundamenty fizyki, ale cały etyczny boski porządek. (...)
Okazało się, że nie ma jednej jedynej i ostatecznej prawdy. Jest ona tak samo względna, jak wszystko inne w otaczającym nas świecie. Jest często, i to nie tylko w nauce, jedynie przybliżeniem rzeczywistości, a czasami nawet jej wygodnym - dla nas - uproszczeniem. (...)
Względność prawdy jest szczególnie widoczna, gdy odnosi się ją do oceny ludzkich zachowań. Przykładanie własnych miar moralności do innych jest normalną reakcją człowieka. Nienormalne, i moim zdaniem, błędne jest natomiast dokonywanie nad nimi sądu i pochopne skazywanie na potępienie lub pochwałę. (...)
Prawo do sprawiedliwego sądu nad kimś mamy dopiero wtedy, gdy zechcemy i będziemy starali się zrozumieć. A do tego potrzebne jest przekroczenie pewnej granicy intymności. Dopiero za tą granicą wolno nam zacząć budować własną teorię dobra i zła, ciągle pamiętając, że i tak będzie względna."
Janusz Leon Wiśniewski "Intymna teoria względności."

21 marca 2007

kot nie kot? ;)


żeby nie było, że zmyślam!
on naprawdę aportuje,
sam przynosi tę zabawkę,
rzuca pod nogi
i dopóty prosi, dopóki nie podejmiemy zabawy
 

9 marca 2007

trzecia kawa ...

"Całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę,
więc nie dzwoń do mnie ..."

*
Jest godz. 22,30.
Właśnie piję trzecią kawę,
jednym uchem słuchając "Szkła kontaktowego",
jednym okiem rzucając na to, co siostra w gg pisze
a drugim na to, co w mailu do klientki wysyłam.
Przede mną rozłożone zlecenie.
*
Wrócę do Was pewnie w kwietniu.
*
Do poczytania :)

8 marca 2007

zamiast tulipana ;)

6 marca 2007

szczypta humoru ;)

*
Mąż wraca z pracy i zastaje swoją żonę w łóżku z kochankiem. Staje jak wryty.
- Jurek - mówi żona - ty się nie gap, ty się ucz!
*
Kolega spotyka swojego bardzo zmartwionego rówieśnika.
 - Dlaczego jesteś smutny? - pyta.
- A bo tak głupio rozstałem się z moją dziewczyną...
- A co się stało?
- A wiesz, powiedziałem jej, że mam bardzo bogatego wujka.
- No i co z tego?
- Od wczoraj jest moją ciotką...
*
Kelner w restauracji:
- Pański kieliszek jest pusty... Może przyniosę drugi?
- A na co mi dwa puste kieliszki..?
*
(uśmiechy z maila ;)

3 marca 2007

czas zacząć ...

... nie poloneza, a spowiedź raczej ;)
A że praktyki brak, bo ostatni raz u spowiedzi byłam jakieś 26 lat temu wybaczcie, jak nieskładnie wyjdzie. Reklamacje jakby co proszę do Anne-Marie, Mayuri i Avangardo, bo to oni mnie zmusili do rachunku sumienia ;)
1.
We wczesnym dzieciństwie brat był moim idolem, więc z zapałem uczestniczyłam we wszystkich jego pomysłach. Efekty były czasem szokujące. Kiedyś mama wychodząc do pobliskiego sklepu zostawiła nas na dłuższą chwilę w domu samych. Po powrocie zamieniła się w żonę Lota widząc na głowie 2-3 letniej Eli strzępy włosów i słysząc zachwycony komentarz: "Nini fizjer, Niunie ścizie".
2.
Też w tamtych czasach na wakacjach u dziadka na wsi potwierdziła się prawda, że niebezpiecznie jest spuścić z oka choć na chwilę takie pomysłowe dzieci. Widocznie uznaliśmy, że słomiany siennik na łóżku jest zbyt twardy do spania, więc mała Ela pracowicie wyciągała z niego słomę, a jej brat szybko uzupełniał braki szufelką donosząc popiół, a ponieważ pylił przy wsypywaniu do siennika, polewaliśmy go więc wodą.
3.
Kto mnie uważnie czyta wie, że palę papierosy. Wpadłam w ten nałóg w wieku 17 lat będąc na ... obozie harcerskim i przyznam się bez bicia, że nigdy nie próbowałam z tym skończyć. Narazie dojrzewam do decyzji, żeby chociaż ograniczyć.
4.
Będąc nastolatką "podkochiwałam się" w koledze brata. Przeszło mi szybko gdy usłyszałam westchnienia jego matki, że gdy on się ożeni ona będzie mogła wreszcie odpocząć od porządków domowych. Mieszkali w domu większym od naszego z jakąś straszną ilością  okien do mycia.
5.
Od wieków pochłaniałam niezliczone ilości książek wszelkiego rodzaju, omijając jedynie horrory i sf. Gdy książka mnie wciągnęła, nic się nie liczyło - ani nieodrobione lekcje, ani sen. Nie umiałam odłożyć przed doczytaniem do końca. A że mama "goniła" do spania, często kończyłam przy latarce schowana pod kołdrą. Wyrosłam jedynie z latarki ;)
uffff
A teraz, żeby tradycji stało się zadość piłkę z kosza wyjmują:
Azja
GabiGabi
KasiaKos
Mileda
Palisander