telefony, telefony ...
Wieczorem dzwoni telefon:
- Wiesz, że w piątek będziesz miała gości? - pyta
przyjaciółka
- Hmm ... chyba się właśnie dowiaduję?
- Rozmawiałam właśnie z twoim mężem (?) i umówiliśmy
się, że oni z Zabrza ruszą zaraz po pracy i spotkamy się u ciebie, nie
gniewasz się? - kończy pytaniem retorycznym.
Dzwonię do Zabrza:
- Jak chcecie się napić, flaszkę kupcie po drodze, bo
u mnie tylko wino - informuję
- A tak przy okazji, może chcesz mi prezent kupić? -
dodaję
- Prezent? Z jakiej okazji, na imieniny? - pada
pytanie
- Bez różnicy, może być i na Gwiazdkę, aby zaraz ;)
Piątek zagospodarowany, prezent kupiony (miałam
telefon). Następnego dnia też drzwi się nie będą zamykać, jak to zwykle w
sobotę. A w niedzielę, tym razem mailem, zapowiedziała wizytę moja młoda
"podopieczna" ze swoim świeżo poślubionym mężem, będziemy oglądać
zdjęcia ślubne i film z wesela.
Nie będę się więc nudzić, czego i Wam życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz