Sylwester za progiem ...
Ostatni dzień roku, a właściwie noc z 31 grudnia na 1
stycznia. Europa nie śpi tej nocy. Ludowa mądrość powiada jeść, pić, tańcować,
musi bieda sfolgować. Przez kilkanaście godzin miliony ludzi, jak świat długi i
szeroki, chcą z tej recepty skorzystać.
Jak mówi legenda, pierwszy raz uroczyście był
obchodzony w 999 roku za pontyfikatu papieża Sylwestra II. Powszechnie wtedy
oczekiwano, że rok 1000 przyniesie koniec świata. W Rzymie wierzono, że
Sylwester I - papież z początków IV wieku - zamknął w podziemiach Watykanu
strasznego smoka, który z nadejściem nowego tysiąclecia uwolni się i zniszczy
świat. Dlatego 31 grudnia 999 roku był dniem grozy i oczekiwania. Kiedy jednak
przeszła północ i nic się nie stało, wielka radość ogarnęła wszystkich i
bawiono się do rana. Papież Sylwester II udzielił wtedy pierwszy raz
błogosławieństwa Urbi et orbi (Miastu i światu), które stało się tradycyjnym
noworocznym błogosławieństwem. (wg "Bóg się rodzi" M.
Krupa, K. Szpilka)
Gdziekolwiek
spędzicie tę noc - bawcie się dobrze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz