ślady jesieni ...
Kasztany. Tak ostatnio
wygląda moja droga do pracy. Aż żal serce ściska, że nie można tych wszystkich
kasztanów uratować od zagłady. Za chwilę zostaną zmiażdżone kołami
samochodów lub wylądują w śmietniku. A ja mam do nich sentyment - patrząc na
nie widzę swoje dzieciństwo. Widzę matusię szykującą nas, dzieci na coroczną
jesienną wyprawę do Łazienek. Widzę, jak wracamy obładowani kasztanami, z
których za chwilę zrobimy kasztanowo - zapałczane ludki. Dzieciństwo minęło,
matusia odeszła, zostały wspomnienia. I pełne kieszenie kasztanów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz