egzamin z filozofii ...
"Boże,
co za bełkot!" jęknęła córka, przygotowująca się do jutrzejszego
egzaminu. Zaintrygowana poprosiłam o wyjaśnienia. Usłyszałam:
"Tradycyjna
filozofia społeczna (...) zastanawiała się nad istotą człowieczeństwa,
poszukując bezwzględnie ważnych odpowiedzi. Czyniła tak, aby na fundamencie
owej wiedzy zbudować stabilny system powinności i niewzruszonych norm. Ale
jeśli nawet ów system nie umniejsza konkretnej, empirycznej egzystencji
jednostki, to przecież odbiera społecznej rzeczywistości samoistność,
autonomiczny sens, pretendując do jej arbitralnego modelowania. To, co
moralne, szlachetne, wzniosłe i sprawiedliwe, jest tu zakorzenione w systemie
wiecznych i doskonałych wartości ustanowionych przez Stwórcę. Wszystko zaś,
co się owym wartościom sprzeciwia, uznaje się za bezpłodny bunt i schizmę bytu,
stanowiącą tylko płód szkodliwej aberracji, która, pozbawiona metafizycznej
sankcji i żywotnego znaczenia, zasługuje na destrukcję."
Jest to cytat z zalecanego przez wykładowcę
podręcznika autorstwa Adama Sikory „Od Heraklita do Husserla”. Nie wiem, jak
Wy, ale ja nie widzę sensu przekazywania prostych teorii tak zakręconym
językiem. Czy to domena tej dziedziny nauki? Czy maniera autora?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz