mam urlop ...
Mam urlop.
Zaległy. Do wykorzystania. I ból głowy, kiedy go wykorzystać. Bo to zawsze
jakieś terminy na przeszkodzie stoją. Rozpaskudzam go więc biorąc jeden, dwa,
no góra cztery dni. Jak teraz. W firmie lekki przestój, w domu zlecenia
pokończone, umysłowe lenistwo dopuszczalne przez chwilę ;) Plany
porobione. Jakieś badania zaległe, koniecznie fryzjer, jakaś wędrówka po
sklepach. Hmm. Póki co, w sferze planów jedynie pozostają.
Obudziłam się dziś o 16,00! Śniadanio-obiad w porze
kolacji serwowałam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz