archiwum

okruchy pamięci
(tu przenoszę archiwalne posty z mojego bloga na Onecie)

niedziela, 3 czerwca 2012

1 maja 2006

wyjazdowo ...


Leniwie... Sennie...
Pogoda wycięła numer wszystkim tym, co wyjazdowy weekend zaplanowali...
Mnie też...
Ale dopiero dziś...
Za to wczoraj...
Wczoraj pogoda nie zawiodła tak do końca, słońce gdzieś indziej świeciło, ale i deszcz zajęty był w innych rejonach... Nie popsuł nam planów.
Przyjechały po mnie dwie wspaniałe kobietki – Luna i Mileda, oraz jeden przemiły pan – mąż Luny. Zabrali do Gliwic...
Dostałyśmy czas dla siebie, babskie popołudnie i wieczór. Czułam się, jakbyśmy się już od lat znały, jakby to nie było pierwsze spotkanie w realu. Serdeczność, ciepło, życzliwość – to, co emanuje z ich blogów, w realu dostałam w jeszcze większej dawce. Ugościły mnie po królewsku! Dodatkową atrakcją było poznanie córci Luny – Oli, a na dokładkę pięciu kotów – Luny Piccola i Madziara oraz Dany - Miledy Cygana, Pepika i Czarusia. Godziny zleciały nie wiadomo kiedy, ciężko się było pożegnać. Do Zabrza zostałam odwieziona ok. północy!   
Dziś w Zabrzu leje od rana, nawet pogrzmiało... Siedzimy w domu, siedmioro nas jest, tylko ja przy laptopie – reszta drzemie przed telewizorem. Mnie szkoda czasu na spanie, wolę do Was pozaglądać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz