zabolało...
„Czas robi
swoje. A ty człowieku?” (S. J. Lec)
„…Róbmy
swoje,
Pewne jest
to jedno, że
Róbmy swoje,
Póki jeszcze ciut się chce…” (W.
Młynarski)
Myślę (czasem
mi się to zdarza).
Wrośliśmy w
tą naszą blogową rodzinę. Cieszy nas, gdy się powiększa. Smuci, gdy
ktoś lubiany znika. Niecierpliwi, gdy cisza zbyt długo trwa. Wszak sami
staramy się w miarę regularnie notki umieszczać, każdego ze swojej listy
odwiedzić, nikogo nie pominąć. Poganiamy opieszałych.
Więc myślę -
spotkania tutaj to jeszcze przyjemność, czy już obowiązek? Szczera chęć czy
presja?
Cieszmy się
sobą i dajmy się cieszyć innym. Nie poganiajmy. Nie prowokujmy w komentarzach.
Nie budźmy rozżalenia niesprawiedliwymi ocenami, że olewa, że ma nas w d... To
boli, gdy serce się rwie, a głowa hamuje - bo czas, bo praca, bo obowiązki.
Pozwólmy sobie żyć we własnym rytmie. Pozwólmy na to innym.
Wiem, ja też
nie jestem bez winy, też nieraz poganiałam. Dziś do mnie dotarło, że nasza
niecierpliwość może być dla kogoś bolesna. I czasem może przynieść skutek
odwrotny od oczekiwanego.
(dzisiejszy
post zainspirowała wypowiedź Teściowej, najpopularniejszej wśród nas, ale
też najbardziej "motywowanej" do wznowienia aktywności)
To by było tyle z mojego myślenia na obecną
chwilę ;) A teraz wracam do pracy. Do Was wrócę gdy czas pozwoli,
najprawdopodobniej już po niedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz