a miało być tak ... smacznie ;)
Córcia niedawno pisała pracę semestralną ze strategii
gospodarczej. Na przykładzie istniejącej, dużej firmy miało być. Wybrała Kamis.
W poszukiwaniu informacji trafiła na ich stronę internetową, a tam na książkę
kucharską. Zainteresowały ją przepisy, co jest o tyle dziwne, że kuchnia jest u
nas "terenem niczyim" i każdy jak na zesłanie tam się udaje.
Ponieważ wczoraj zdała już indeks i rozpoczęła przerwę
semestralną, postanowiła to uczcić popisem kulinarnym. Dodam, że debiutanckim,
bo poza wodą na herbatę raczej w kuchni nic nie gotuje. No,
jeszcze kanapki umie zrobić, omlet, jajka ugotować (na twardo) i to by
było chyba na tyle. Widać talent kulinarny i zacięcie po mamusi odziedziczyła
;) Co prawda nasza ciemna kuchnia o wymiarach 2x2 nie zachęca do większych
wysiłków, jedynie żeby przetrwać, więc ruchu w tym
kierunku zbytniego nie ma, najczęściej koty tam bywają.
Wybrała wołowinę z jarzynami i ryżem. Zaprosiła na
degustację babcię i przyjaciółkę, że o piszącej nie wspomnę. Pięknie nakryła
stół, otworzyła wino, czerwone wytrawne. Podawała w dwóch turach - ja i babcia
bez czosnku, sobie i Oli czosnek granulowany dosypała. I porażka. Mnie
smakowało, babcia też chwaliła, wyczyściłyśmy talerze. Ola z powodu
kataru też prawie wszystko wymiotła, a córcia prawie całą swoją porcję
wyrzuciła! Mimo, że lubi naturalny, zapach granulowanego czosnku dosłownie
odrzucał ją od talerza. Okazuje się więc, że czasem katar czy też jego
brak może mieć znaczący wpływ na apetyt ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz