IC 14,58 ...
Wczesnym
popołudniem odstawiłam córcię na dworzec i zapakowałam do pociągu. Pojechała do
Zabrza do ojca, a przy okazji po darmową interwencję stomatologiczną. Ponieważ
lubi być oryginalna, nie jak normalni ludzie, którym szczęka kończy się na
zębach mądrości (albo i nie), ona zafundowała sobie dziewiątkę! Trzeba było na
biegu ten nadmiar zlikwidować, bo mocno uciążliwy i bolesny się zrobił. O 20,00
już schodziła z fotela dentystycznego bardziej podobna do ludzi ;) Jej ojciec
skarżył mi się przez telefon, że już mu jutro dzień rozplanowała – czeka ich wielka
wyprawa do Katowic do centrum handlowego, podobno w dawnej kopalni otwartego.
Młoda planuje tam zaopatrzyć się w sukienkę i buty – rekwizyty niezbędne na
wesele przyjaciółki. A ja mam cichą nadzieję, że uda im się coś upolować, bo
wtedy będę zwolniona z towarzyszenia jej w poszukiwaniach, co dla mnie jest
zawsze karą za grzechy nie popełnione! I stratą czasu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz