archiwum

okruchy pamięci
(tu przenoszę archiwalne posty z mojego bloga na Onecie)

wtorek, 29 maja 2012

27 października 2005

Rozmowa

U Majolli pogadałam trochę o dzieciach i przypomniała mi się pewna rozmowa. Dowiedziałam się właśnie, że znajomego syn, nastolatek, uciekł z domu. Było to 4 lata temu, mój syn miał 16 lat, do domu wracał wieczorem po rozstaniu z kolegami. Zagadnęłam:
- Synek, uciekłbyś z domu?
- Jak to "uciekł"? - zapytał
- Po prostu, dał nogę, wyszedł i nie wracał?
- Może? - zamyślił się - Ale jakby babcia mnie przyjęła! - dodał zaraz
- Do babci, to nie ucieczka. Do kolegi, na dworzec, w Polskę przed siebie - to ucieczka.
- Mamuś, coś ty!!!! A czy ja głupi jestem? - zakończył bezsensowną (dla niego) dyskusję.
Córki nawet nie pytałam, bo ją z domu czasem wołami trzeba wyciągać, to jej azyl.
Gdy cofam się myślą o lata (świetlne ;)) widzę, że z nami, czyli ze mną, moją siostrą i bratem było podobnie. Dom to był azyl, zawsze do niego chętnie wracaliśmy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz