archiwum

okruchy pamięci
(tu przenoszę archiwalne posty z mojego bloga na Onecie)

wtorek, 29 maja 2012

05 listopada 2005

Dzień jak co dzień?

W kalendarzu Elżbiety i Sławomira. Kiedyś dzień hucznie świętowany przeze mnie i mojego męża. Podwójne imieniny. Kiedyś. Rok 2003 wiele zmienił. To rok śmierci mojego teścia, mojej mamy, jak również rok naszego rozwodu. Wiele się zmieniło. Przeszły też do historii imprezy imieninowe. Nikogo nie zapraszam. Nie szykuję nic. Kupuję ciasto i wino. Kawa zawsze jest dyżurna. Kto chce i pamięta, zadzwoni lub wpadnie. Rano już kawę wypiłam z siostrą i z tatą. Wieczorem zapowiedzieli się przyjaciele, którzy nie przyjmują do wiadomości odejścia od tradycji. Rzadko teraz mam czas dla nich, więc nie przepuszczą okazji do spotkania i pogadania. Wiedzą, że dziś nie mogę się wymówić brakiem czasu czy pracą ;) Brat wpadnie po niedzieli, gdy wróci ze szkolenia.
Dzieci już w nocy wycałowały mnie na zapas, dostałam od nich ulubione perfumy Hugo Boss Woman. Z innymi czekają na ojca, jutro ma przyjechać.
Dzwoniła moja pani Prezes z życzeniami. Mam sobie kupić prezent na koszt firmy za 150 zł. W wielu firmach pracowałam, ale takiej ze świecą szukać - rodzinna i socjalna. Znalazłam ją dzięki dzieciom - mojej córce i szefowej synowi (byli kiedyś parą). Więc niech ktoś powie, że nie mam szczęścia w życiu :)  
No, pora zmykać. Trzeba uzupełnić braki w lodówce. I odwiedzić teściową. 

(no ładnie, kot wskoczył na telewizor i ten przestał działać!! nie planowałam takiego wydatku, a jak padł, będę na biegu kupować nowy, dzieci są od niego uzależnione)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz