No i mam czego chciałam
Ja
protestuję!! Nie zamawiałam budzenia skoro świt (w weekend to 9,00)!!
Należę do gatunku sów. Ale nie moje koty. Senior przez prawie 15 lat swego
życia zdążył opracować skuteczne metody zrywania mnie z łóżka, lepszy
jest niż budzik i radio razem wzięte. A Junior od 2 lat obserwuje i się
uczy. Przyjdzie czas, że przejmie pałeczkę. I co ja mam z tym fantem zrobić?
Łba nie ukręcę, pozostaje zwlec się z łóżka.
Tu kilka słów o "kociej
chorobie", na którą zapada moja rodzina. Córka zamiast komputera
zażyczyła sobie drugiego kota. W naszym domu mają więc rajskie
życie dwa koty, u siostry kotka, u brata kotka i pies. Uśmiałam się
ostatnio, bo okazało się, że dawno nie widziane siostry cioteczne, z którymi
chowaliśmy się "przez płot" też na tę "chorobę" zapadły -
jedna ma dwa, druga trzy koty w domu. Ktoś powie - psychiatra się kłania ;)
Cóż, każdy ma jakiegoś zajoba. W domu bez zwierząt jest porządek, kapcie całe,
firanki nie pozaciągane, meble i dywany nie podrapane, nie ma wszędzie
fruwających kłaków. Ale jest pusto, czegoś brak. I nie ma dialogów typu:
"co mówisz?" - "to nie do ciebie, to do kota" ;)
* Senior czyli Szaruś przeżył ponad 19 lat, Junior czyli Milosz wciąż jest z nami, już prawie 9 lat. (maj 2012)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz