braki
"Świat dokoła kłębi się jak rój
Ta
gorączka wiecznie trwa
Świat
wiruje zjada ogon swój
Tylko
czas do przodu gna." (Budka Suflera "Martwe morze')
Wpadłam na chwilę. Odmeldować się.
Zawiadomić... Zapadłam w ostatnim czasie na chorobę, chyba wirusową... Zwie się
permanentny brak czasu!!! Najgorsze, że nie mam na to lekarstwa.
Straciłam wiarę, że doba ma 24 godz., a godzina 60 min. Wciąż mam jakieś
niedobory ... Kończy się to totalnym zmęczeniem i niedosypianiem. Gdy muszę
zajrzeć do sklepu, i gdy chcę się spotkać z rodziną, gdy czasem
wypadnie impreza imieninowa u przyjaciół, i gdy chcę zajrzeć na Wasze blogi
... zgubione godziny odrabiam nocą. Bo zlecenia muszą być na czas
zrobione. Bo kasa potrzebna. Bo ojciec moich dzieci, od lata bezrobotny, nie ma
z czego dokładać. A rachunków dużo do płacenia. I nie myślcie, że ta
choroba nazywa się pracoholizm. Zawsze lubiłam moją pracę, często tyrałam po
nocach, ale teraz mam już jej chwilami dooooość. Starzeję się. Marzy mi się
jakiś długi urlop z "nicnierobieniem". Spacery, najlepiej brzegiem
morza, duuuużo książek do czytania i święty spokój ;)
Cóż, pora wracać na ziemię i
brać się za robotę. Wybaczcie, że nie zawsze się odzywam, zaglądam do Was
przed snem, ale często nie mam już siły, żeby zostawić swój ślad. Mogłoby się
to skończyć śladem klawiatury na moim policzku ;)
p.s. po publikacji powyższego postu dostałam specjalny prezent od siostry ;)
p.s. po publikacji powyższego postu dostałam specjalny prezent od siostry ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz