Wiara
"Słuchaj to jest zwyczajne świństwo
Tak się nie mówi "do widzenia"
Nie można wyjść ot tak
W połowie snu i w pół
marzenia"
Dziś
są imieniny naszej mamy. Już trzecie, na których brakuje solenizantki. Muszę
znaleźć czas, by zanieść jej kwiaty. Usiądę na ławeczce, spojrzę w jej twarz
wyrytą w kamieniu i podziękuję za miłość. Wierzę, że kocha nas nadal i czuwa
nad nami. Ta wiara pomaga mi pogodzić się z jej fizyczną stratą. Ta wiara
pomogła mi też zdać ciężki państwowy egzamin, a wszyscy, co mnie znają, wiedzą,
że zdawanie egzaminów to dla mnie koszmar. Poprosiłam: "Matuś, trzymaj za
mnie kciuki", poszłam wyluzowana i zdałam za pierwszym podejściem
(koleżanka z pracy już cztery razy podchodziła do niego bez powodzenia).
Koszmarem i jednym wielkim stresem była też zbliżająca się matura mojego syna.
I tu matuś nas uspokoiła. Przyszła dwa razy we śnie do mojej bratowej (ja
śpię zbyt mocno, aby śnić) i zapewniała, że on zda i że ona dalej nad
nim czuwa (była nauczycielką). Uwierzyliśmy, i ja i on. Zdał :)
Babcia zapewniła mu spokój w tych trudnych dla niego dniach. Zawsze była
dla nas bastionem bezpieczeństwa i spokoju. I jest dalej. Dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz