Wybór
należy do mnie??
W
tygodniu pojechałam z córką do wypożyczalni zwrócić filmy. Filmy - to ona, ja
za kierowcę tylko robiłam. Wieczór ciepły, po drodze piękny widok z mostu na
rozświetlone Stare Miasto. Te same słowa zachwytu, co zawsze. Ale cóż, krótka
chwila, trzeba się skupić na drodze. Ha, marzenie ściętej głowy! Z każdej
strony napierają wielkie bilbordy, w oko wpadają mniejsze reklamy na
przystankach komunikacji miejskiej, jeden krzyczący temat - wybory!! "Ze
mną Polska bezpieczna", "Prezydent wszystkich Polaków", itd itp.
I zawsze te same dwie twarze, zawsze jedna wypiera drugą, chce przytłoczyć,
ściągnąć moją uwagę. A ja myślę: "ile to naszej kasy wyrzuconej w
błoto?". Marnotrawstwo. Wracam do domu, otwieram bloga - wyskakuje twarz,
zachęca. Hmm, a może zniechęca? Dziś wybory, powtórka za dwa tygodnie. Gdzieś
przeczytałam w necie, że wybór mamy jak między dżumą a tyfusem. Ale może należy
się cieszyć, że jednak jakiś mamy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz